Farbę tablicową wykorzystywałam już w swoich pomysłach nie raz. Zwłaszcza że kupiłam kiedyś wychwaloną przez sprzedawcę specjalistyczną farbę do tablic, co by nie trafić na bubel. Miało być pięknie i profesjonalnie. I teoretycznie nawet tak było (jest), nie licząc dwóch drobnych mankamentów farby (poza jej ceną). Otóż jak dla mnie ma zbyt intensywny zapach (mówiąc delikatnie 😉 ) i każda warstwa schnie ładnych 10h. W praktyce oznacza to, że należy malować wybraną powierzchnię na świeżym powietrzu i tam pozostawić ją do wyschnięcia, albo po pomalowaniu opuścić na dobę pomieszczenie :p W moim przypadku (zwłaszcza przy obecnej aurze za oknem) i jedna i druga opcja to mission impossible.
Nie pozostało mi nic innego jak iść po rozum do głowy, tudzież zabawić się w Słodowego 😉 Pomysłów na farbę tablicową domowej roboty (w wersji bardziej eko, czyt.bez dodatków rozpuszczalników itp.) znalazłam w sieci całą masę. Wszystkie opierały się na dodaniu do zwykłej farby akrylowej talku lub sody oczyszczonej. Pod ręką nie miałam niestety ani jednego ani drugiego dodatku, a chciałam sprawić chorej Młodej małą niespodziewankę 😉 i zapewnić nową atrakcję.
Jak powstała więc moja domowa farba tablicowa?
Jako że wyjście do sklepu przez chorobę Młodej było niemożliwe, połączyłam czarną farbę akrylową z … mąką ziemniaczaną 😀 Musiałam dodać trochę wody, żeby mieszanka nie była zbyt gęsta i dało się nią malować. I gotowe !
Oczywiście zanim przeszłam do właściwego malowania, najpierw przeprowadziłam próbę na kawałku tektury. Okazało się, że 2 warstwy farby wystarczyły, żeby uzyskać piękną matową czerń i móc śmiało zmywać kredowe zapiski (koniecznie na mokro).
Farba nie śmierdzi, szybko schnie i jest tania. Może nie wystarczy na 5 czy 10 lat użytkowania, ale jakoś specjalnie się tym nie przejmuję. W międzyczasie pewnie jeszcze setki razy będę coś zmieniać w pokoju Młodej 😉
A co nią zmalowałam? Zerknijcie sami 🙂 Oczywiście nie mogło być zwyczajnie i banalnie, w końcu nowy element musiał pasować do całości 😉
Młoda przezachwycona <3 Ja szczęśliwa, że mogłam jej umilić siedzenie w domku 🙂
A jak Wam się podoba nasza nowa tablica? Macie coś “tablicowego” u siebie? A może też sami robiliście swoją farbę tablicową? Jestem ciekawa Waszych doświadczeń zarówno z wersją sklepową, jak i domową. Z góry dziękuję więc za każdy komentarz :*
Ja tymczasem zmykam do malowania…kredą 😉
An.Ka
Świetny pomysł! Ja u siebie zastosowała inny trick na “farbę tablicową”. Po prostu czarną farbę akrylową przetarłam najdrobniejszym papierem ściernym i też działa. 🙂
Dzięki 🙂 jak widać metod jest wiele, ważne żeby rezultat nas zadowolił 🙂 w głowie mam jeszcze kilka pomysłów na wykorzystanie farby tablicowej, więc następnym razem z przyjemnością sprawdzę i Twój pomysł
Wow! Nie miałam pojęcia, że można tak prosto zrobić własną farbę tablicową. Rewelacja!
Szybko, prosto i tanio 🙂 Dla dziecka naprawdę świetna sprawa! Polecam
Muszę sobie taką farbę kiedyś kupić. Pozdrawiam
Kupić albo zrobić 😉
Farba tablicowa “chodzi” już za mną od długiego czasu 🙂 rozejrzę się na najbliższych zakupach za farbą akrylową 🙂
Dokładnie 🙂 a jak już będzie farba to malowanie pójdzie migiem 😉 Daj znać jak wypróbujesz 🙂 Pozdrawiam
Nigdy bym nie pomyślała, że można tak utworzyć farbę tablicową, bardzo sprytne!
Potrzeba matką wynalazku 😉
Ale sprytne! Jak to się rozejdzie po dzielnicy, farbiarskie firmy zbankrutują 😀
VarSavskie pozdrowienia!
My zdecydowaliśmy się na tablicę samoprzylepną, ale Twój pomysł jest świetny! 🙂
Pozdrawiam ciepło,
Panna Joanna
Plus naklejki jest taki, że zapewne bez problemu ją usuniesz ( chyba ;-)). Tu przy zmianie może będzie więcej problemu, ale co tam – dziecko szczęśliwe i to się liczy 🙂
O fajny pomysł! Właśnie miałam zamiar pomalować ściankę od lodówki (lodówka oczywiście obudowana) i miałam problem. Może wykorzystam tą opcję 🙂
Jeśli nie ten sposób, są jeszcze inne przytoczone przeze mnie albo opcja kupna gotowej farby tablicowej. Plusem tej robionej własnoręcznie jest nie tylko cena, ale i dowolny kolor tablicy, którą chcemy stworzyć 🙂
Dzięki :-* warto próbować, plus domowej farby tablicowej jest jeszcze jeden, o którym nie napisałam – może mieć dowolny kolor a nie tylko czarny.
Po powrocie z podróży, kiedy znajdę już swój kąt, muszę mieć coś takiego! Moje myśli i pomysły przychodzą do głowy błyskawicznie i równie szybko znikają. Zawsze myślałam, że taka tablica rozwiązałaby moje problemy 🙂
Dzięki!
Oj na pewno się przyda:-) ja mam w planach jeszcze pomalowanie tablicy korkowej taką farbą, żeby móc w pracowni robić zapiski pomysłów etc.
Bardzo mi się farba tablicowa podoba, ale jeszcze nie miałam okazji takiej używać. Dobrze wiedzieć, że można ją zrobić samemu. Chyba na wiosnę skorzystam z Twojego patentu, bo szykuje mi się mały remont w domu 🙂
Próbuj, jak nie z mąką to z talkiem. Sposoby działają 🙂 a zawsze to jakaś oszczędność w stosunku do ceny farby kupionej w sklepie.
Fajny pomysł. Nie wiedziałam, ze można taką farbę zrobić samemu.
A dzięki 🙂 jak widzisz sposobów jest kilka dla fanów DIY i ludków, którzy chcą oszczędzić 😉
Jaki świetny pomysł. Taka ściana z tablicą od jakiegoś czasu mi się marzy. Teraz już wiem, że stanie się rzeczywistością ☺ pozdrawiam
Polecam 🙂 za niewielkie pieniądze tyle radości, naprawdę warto 🙂 Pozdrawiam
Ceny farb tablicowych zapewne są różne jak to zwykle bywa ze wszystkim. Ja porwałam się na wersję de lux i jak widać nie do końca jestem z niej zadowolona. Domowy sposób jest naprawdę tani i warty sprawdzenia. Polecam 🙂
Właśnie ostatnio zauważyłam taką właściwość, że drogie zwykle jest gorszej jakości – zwłaszcza jeśli chodzi o jedzenie – im droższe i bardziej znane, tym skład jest bardziej przerażający
Ludzie wolą (patrz Ja) kupić droższe, bo przecież musi iść za tym jakość. Niestety nie zawsze. Ja wybrałam super profesjonalną farbę i generalnie sprawdza się dobrze, ale smród przy malowaniu i czas schnięcia to naprawdę jej bardzo duży minus. Czasem więc lepiej sprawdzić dokładnie skład produktu i opinie o nim, niż kierować się ślepo marką albo ochami i achami sprzedawcy
A no niestety 🙁 Etykiety zawsze warto czytać 🙂 a najlepiej zaczynać od tanich produktów – nie będzie Ci szkoda kasy, jak się okaże kiepskiej jakości 🙂
Kurcze, jakie to proste. Super. I dzieciaki mają frajdę 🙂
Zamierzam drzwiczki od kuchennej wnęki pomalować taką farbą 🙂