Oj długo kazałam Wam na siebie czekać z kolejnym wpisem na blogu 😉 ale jak już w końcu wróciłam, to od razu z tematem dużego kalibru 😉  wszakże REMONT ŁAZIENKI to nie byle co, zwłaszcza wykonany samodzielnie 😀 na dodatek ekonomiczny, w miarę szybki i bez totalnej demolki 😉 ale od początku…

Historia pewnej łazienki

Kiedy kilka lat temu kupowaliśmy nasze mieszkanie na rynku wtórnym, wiedzieliśmy, że wiele rzeczy będzie wymagać zmiany, m.in.  “cudowna” majtkowa łazienka 😉 (zdjęcia słabej jakości, za co przepraszam. Wtedy nie myślałam nawet, że do czegokolwiek je jeszcze wykorzystam ). Ochy i achy możecie zatrzymać dla siebie 😉 My tak zrobiliśmy 😉 Zresztą poprzedni właściciele ewidentnie lubowali się w tym kolorze, bo dominował, o zgrozo, także w salonie :D. Nic prostszego – wsadzić bombę, zburzyć wszystko i zrobić od nowa, ale nie kiedy Waszym największym wrogiem jest czas, a raczej jego brak. Od odebrania kluczy do przeprowadzki mieliśmy niespełna miesiąc na dostosowanie mieszkania do naszych potrzeb i gustów.  Tym samym kucie płytek w łazience  nie wchodziło w grę. Cóż nam pozostało? Na pewno nie obcowanie  z “majtkami ” na naszym pokładzie 😉

Pierwsze próby malowania płytek

Przekopałam internet w poszukiwaniu rozwiązania idealnego w naszej sytuacji i znalazłam 🙂 (tak mi się przynajmniej wtedy wydawało 😉 ). Mojemu wyzwaniu miały sprostać specjalne farby do malowania płytek firmy X. Łazienka została szybko i sprawnie pomalowana, i było pięknie…ale… czas jednak okazał się nieubłagany i farba wkrótce zaczęła się łuszczyć, odpryskiwać, a łazienka straszyć 😉 No cóż, nie zawsze wszystko udaje się za pierwszym razem 😉 Nasza frustracja była duża, ale na szczęście nie na tyle, by zrazić nas do podjęcia kolejnej próby malowania płytek. A co 😉 😀

Zdjęć nie zamieszczam, bo tylko moglibyście się zniechęcić do takiego remontu bez remontu, a przecież nie o to chodzi 😉 Z drugiej strony, nasze nieudane pierwsze podejście może być dla Was doskonałym przykładem jak istotny jest wybór odpowiednich materiałów do pracy.

Malowanie płytek – drugie podejście

Tym razem zrobiłam bardzo dokładny zwiad przed zakupem farb i ostatecznie nasz wybór padł na belgijską markę RD-Coatings. Jest to producent nowoczesnych farb profesjonalnych i powłok uszczelniających, w tym m.in. farb epoksydowych Hydropox do płytek ceramicznych.

Do najtańszych to cudo co prawda może i nie należy, ale atuty farby mówią same za siebie 😉  Jest wodorozcieńczalna, odporna na wilgoć i ścieranie, a nawet posiada atest PZH na wykorzystanie w obiektach użyteczności publicznej czy atest na kontakt z żywnością. Dodatkowo  w celu zwiększenia przyczepności farby i jej wodoodporności można ( a nawet należy) użyć dodatkowo podkładu poprawiającego przyczepność RO 3333. Koszt malowania i ilość pracy co prawda wzrasta, ale zdecydowanie warto, jeśli chcecie cieszyć się długo pięknym nowym, satynowym wykończeniem płytek.

Producent oferuje kilka kolorów podstawowych + dostępne z mieszalnika (RAL  i NCS). Należy jednak pamiętać, że te drugie mają mniejszą odporność na wilgoć, więc nie zaleca się ich stosować w miejscach narażonych na bardzo częsty kontakt z wodą. Tak czy siak, na pewno znajdziecie coś dla siebie 😉

Policzyliście metraż, wybraliście kolor, to pora na malowanie 🙂 Z góry uprzedzam jednak, że zmiana koloru płytek za pomocą Systemu Home Hydropox do najszybszych nie należy i zwykły weekend Wam nie wystarczy 😉 Dlaczego? Przekonacie się dalej.

Jak malować płytki?

Jako fanka bieli 🙂 oczywiście musiałam postawić na nią również w nowej odsłonie łazienki. Po pierwsze jest uniwersalna – wszystko do niej pasuje. Po drugie – ładnie komponuje się z drewnem i marynarskimi dodatkami, które są w naszym domu standardem 😉 🙂 Po trzecie – optycznie powiększa przestrzeń. I wreszcie po czwarte – biel to kolor ze standardowej oferty Hydropox czyli bardziej odporny na wilgoć, co u nas było kluczowym wymogiem.

W naszym przypadku, najgorsze w malowaniu płytek było ich przygotowanie. Wszystko przez nasze wcześniejsze “zabawy” z ich malowaniem 😛 Skrobanie farby, ścieranie, szlifowanie, potem mycie, czyszczenie, odtłuszczanie etc.Mam wrażenie, że trwało to całą wieczność 😉 W końcu jednak płytki było odpowiednio przygotowane, żeby rozpocząć ich malowanie 😀

Podkład 

Do malowania płytek używaliśmy zgodnie z zaleceniami producenta wałków gąbkowych. Sprawdziły się bardzo dobrze. Pierwszym etapem było położenie podkładu Super Spoiwo RO 3333. Jest on 2-składnikowy, przy czym czas stosowania wynosi 2 godziny, po których produkt nie nadaje się do użycia (znaczy traci swoje właściwości). Najlepiej więc podzielić sobie puszki na 2 lub 3 części, aby po wymieszaniu zdążyć wykorzystać cały podkład.

Nakładanie podkładu poszło gładko 😉 I najchętniej od razu wrzucilibyśmy farbę, a tu ni dy rydy 😉 Trzeba było uzbroić się w cierpliwość i odczekać między 16 a 72 h, by przejść do etapu nr 2. Na szczęście mamy drugą łazienkę, z której mogliśmy normalnie korzystać 😉 W przeciwnym razie musielibyśmy się chyba na “chwilkę ” wyprowadzić ze swojego gniazdka 😉

Farba 

Po przymusowej przerwie, przyszła pora na pierwszą warstwę farby, również 2-składnikowej z 1,5 – 2 godzinnym czasem stosowania. Znowu warto podzielić odpowiednio puszki. Ponadto aby uniknąć słabego wymieszania aktywatora z bazą (co może skutkować matowym wykończeniem, złą przyczepnością czy powstawaniem pęcherzy powietrza) należy użyć mieszadła mechanicznego.

Farba rozprowadza się dobrze, nie tworzy zacieków i co bardzo istotne (jak dla mnie przynajmniej 😉 ) jest prawie bezwonna.  Jednak zanim położymy drugą warstwę musimy odczekać od 12 do 48 h czyli znowu mamy obowiązkowy odpoczynek od pracy 😉

My położyliśmy i trzecią warstwę farby po upływie tożsamego czasu jak poprzednio. Wszystko, żeby zapewnić większą ochronę naszej nowej powłoce płytek 😀 Zanim jednak moglibyśmy wkroczyć  do swojej odświeżonej łazienki musiały upłynąć 3 doby od ostatniego malowania, gdyż dopiero po takim czasie farba uzyskuje pełną odporność mechaniczną, natomiast chemiczną dopiero po 7 dobach :O Tak, dobrze czytacie. W tym czasie nie można stosować na schnącej powłoce żadnych płynów, w tym wody. Jeśli więc planujecie malowanie płytek w łazience systemem Hydropox (zwłaszcza pod prysznicem czy w innych miejscach narażonych na intensywny kontakt z wodą) musicie uwzględnić spory zakres czasu (ponad tydzień) na funkcjonowanie bez łazienki 😉 😛

Farb Hydropox użyłam do malowania płytek na ścianach i podłodze. Majtkowy kolor miały jednak także fronty zabudowy szafek łazienkowych, zatem i one musiały otrzymać nową “twarz”.  Po uprzednim przeszlifowaniu powierzchni szafek, pomalowałam je najpierw podkładem Flugger , następnie położyłam 2 warstwy emalii akrylowej Colours i lakier Flugger.

Efekt końcowy – czy warty zachodu?

Teoretycznie, po pierwszych niezbyt udanych doświadczeniach z farbami do malowania płytek, powinnam dać sobie spokój z kolejnymi próbami;) bo przecież raz się sparzyłam, ale… ja się tak szybko nie poddaję 😉 i nie byłabym sobą, gdybym nie chciała poszukać środka odpowiadającego moim potrzebom. Hydropox okazał się strzałem w 10, choć do najłatwiejszych środków nie należy z uwagi na konieczność aptekarskiej dokładności przy mieszaniu składników czy czas wyłączenia z użycia odświeżanej przestrzeni. Nie mniej jednak zalety przewyższają te drobne niedogodności  i koniec końców cała nasza rodzinka jest bardzo zadowolona z ostatecznego efektu 🙂 A ja już obmyślam plan do czego by tu jeszcze móc wykorzystać te farby 😉

A jak Wam się widzi moja łazienka po liftingu? A może sami macie jakieś doświadczenia w malowaniu płytek? Chętnie posłucham Waszych opinii 🙂

Tymczasem, miłego oglądania :* i nie bójcie się zmian 😉 🙂

8 komentarzy "Metamorfoza łazienki bez kucia czyli malowanie płytek"

  1. Niesamowita przemiana!:)

  2. Paulina Bulek pisze:

    Wow! Nie miałam pojęcia, że da się malować płytki i to jeszcze z takim rewelacyjnym efektem!

  3. Monika pisze:

    Jest pięknie, ale zastanawiam się nad funkcjonalnością tego rozwiązania.

  4. Asia pisze:

    Super. Tak niewiele, a jaka zmiana 🙂

  5. Efekt świetny! Zdradzisz Jaka farba nie dała rady?

  6. Monika pisze:

    To, czy dobrze się myje.

  7. Agnieszka pisze:

    Fajnie wyszło! Super masz te drzwi jak do kajuty 🙂
    Właśnie od roku zamierzam zrobić takie malowanie u siebie, bo też mam jakieś maziaje na płytkach.

  8. Anna Pa pisze:

    a ja mam pytanie. Czym Państwo zmyliście pierwsze nieudane malowanie z glazury? Mam tak samo….;(

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *