Pora na wyznanie… Jestem chomikiem… Mój dom nie tonie bynajmniej w stercie śmieci i nie jest przeładowany gratami. Nie mam też problemów z pozbywaniem się bezużytecznych rzeczy. Nie mniej jednak, jestem chomikiem, bo przygarniam pod swoje skrzydła przedmioty, w których ujrzę potencjał do nadania im drugiego życia.
W ten sposób do mojej piwnicy wprost z “wystawki” trafiły między innymi elementy drewnianej lampy podłogowej, by cierpliwie czekać na mój czas i przypływ weny twórczej 😉 Ich wiekopomna chwila właśnie nadejszła.
Widoczne na zdjęciach drewniane toczone wałki/nogi tworzyły razem trzon jednej lampy. W tej postaci nie były dla mnie jednak specjalnie atrakcyjne, dlatego od razu je rozdzieliłam. Zwłaszcza że zakochałam się od pierwszego wejrzenia nie tylko w nich, ale i wizji ich metamorfozy. Od początku wiedziałam, że wykorzystam te cuda jako świeczniki. Wystarczyło tylko troszkę pracy 🙂
W związku z tym, że uwielbiam przedmioty z duszą, jak to się mówi “tknięte zębem czasu”, odpuściłam sobie wypełnianie ubytków widocznych w drewnie, powstałych w trakcie użytkowania lampy czy śladów po śrubach. Całość wyczyściłam tylko (nawet nie szlifowałam) i do razu zabrałam się do malowania (takie szaleństwo możliwe tylko przy farbach kredowych – ja użyłam tym razem Annie Sloan). Jedna warstwa nie pokryła w pełni koloru drewna (zdjęcie poniżej),nałożyłam więc jeszcze jedną.
Skoro miało być na “starą” nutę, po pomalowaniu chwyciłam za papier ścierny i pobawiłam się w postarzenie świeczników. Kocham shabby chic, więc inne wykończenie nie wchodziło w grę. Na końcu pokryłam całość bezbarwnym woskiem. Efekt końcowy możecie oglądać na poniższych zdjęciach.
Przy niemal zerowym nakładzie środków i odrobinie wolnego czasu zyskałam “nowe” świeczniki, które powoli zapełniają moją kominkową przestrzeń. I w ten oto sposób niepozorny grat zyskał nowe życie i znalazł swój nowy dom.
Co myślicie o tej metamorfozie? A może sami także macie za sobą takie zabawy w przerabianie przedmiotów, zmianę nie tylko ich wyglądu, ale i przeznaczenia? Podzielcie się nimi w komentarzach.
Ja tymczasem zmykam ogrzać się w blasku świec 🙂
An.Ka
A dziękuję za komplement:-) i cieszę się, że stałam się motywacją 😉 zrobienie czegoś własnymi ręcoma daje dużo satysfakcji, a przy okazji zyskujemy rzecz jedyną w swoim rodzaju. Maluj więc stół i chwal się efektem 😉
Świetny pomysł i bardzo fajny efekt końcowy! 🙂
A dziękuję kochana 🙂
Genialnie wyszło. Muszę sama zabrać się, za przemiany w moim domu.
Dzięki 🙂 a samodzielne metamorfozy w domu to świetna sprawa. Oprócz niskich kosztów jeszcze ogrom satysfakcji 🙂
Świetny pomysł i efekt wręcz zaskakujący!
Bardzo ciekawy efekt końcowy 🙂